Koronawirus

Koronawirus u dzieci. Po czym poznać, że dzieje się coś niedobrego? Ważne rady pediatry

Wraz z otwarciem szkół i przedszkoli, wśród rodziców pojawiło się mnóstwo pytań i wątpliwości związanych z bezpieczeństwem i zdrowiem dzieci. Czy czujność powinien wzbudzać już pojedynczy kaszel/ kichnięcie? Co robić, gdy u dziecka pojawią się objawy infekcji? Gdzie szukać pomocy, czy trzeba wziąć zwolnienie z pracy, kiedy jechać do szpitala? Wyjaśnia lek. Lidia Stopyra, specjalistka pediatrii i chorób zakaźnych.

Lidia Stopyra, specjalistka pediatrii i chorób zakaźnych: Objawy COVID-19 u dzieci są mniej typowe niż u dorosłych (tu występują głównie objawy ze strony układu oddechowego, zagrożenie zdrowia i życia pojawia się, gdy wirusowe zapalenie płuc prowadzi do niewydolności oddechowej). Natomiast zakażone dzieci znacznie częściej nie mają objawów albo prezentują symptomy banalnej infekcji, jak katar, gorączka (niekoniecznie wysoka), pokaszliwanie. Często też występują biegunki.

Wirusowe zapalenie płuc w przebiegu COVID-19 u dzieci rzadko jest groźne i absolutnie wyjątkowo prowadzi do niewydolności oddechowej. Co zrobić, jeśli obserwujemy nawet delikatne objawy infekcji u dzieci?

Takiego malucha powinniśmy przede wszystkim zostawić w domu, nie zaprowadzać do szkoły czy przedszkola. W obecnej sytuacji epidemiologicznej musimy wychodzić z założenia, że nawet jeśli nie mamy informacji, iż dziecko skontaktowało się z kimś zakażonym, mogą to być właśnie objawy COVID-19.

Zdarza się, że u dziecka infekcja jest trudna do rozpoznania. Dorosły, odczuwając bóle mięśni czy czując „rozbicie”, wie, że może to być początek choroby. W podobnej sytuacji dziecko będzie po prostu marudziło – a trudno każde marudzenie malucha traktować, jak oznakę infekcji koronawirusem. Niemniej jednak już przy bardzo delikatnych objawach infekcji – reagujmy.

Czyli już pojedyncze kichnięcie powinno wzbudzić niepokój i być przyczynkiem do nieposyłania dziecka do przedszkola?

Jeśli jest to pojedyncze kichnięcie, to niekoniecznie, szczególnie jeśli wystąpiło w reakcji na jakiś wyraźny bodziec. Kiedy jednak widzimy, że maluch ma przeszklone oczy, marudzi, zachowuje się inaczej niż zwykle – musimy go już bacznie obserwować. Podstawą nie jest tu jak najszybsze wykonanie testu czy podawanie jakiś leków, ale zatrzymanie dziecka w domu.

Jeśli dziecko ma łagodne objawy, nie wymaga pomocy lekarskiej, bo z tymi symptomami sami potrafimy sobie poradzić. Najrozsądniej jest więc przez trzy czy cztery dni zatrzymać dziecko w domu.

Co robić w sytuacji, gdy stan dziecka nie będzie się poprawiał?

Powinniśmy się zwrócić do lekarza. Najczęściej jest to lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, ale należy zachować czujność – jeśli stan dziecka się pogarsza, pojawiają się niepokojące objawy jak np. duszność – należy jechać do szpitala. Niekoniecznie oznaczać to może to COVID-19, dziecko może mieć zupełnie inną chorobę, ale diagnostykę pozostawmy specjalistom.

Sama kwestia wykonania testu w kierunku zakażenia SARS-CoV-2 nie zawsze zależy od ciężkości objawów. Czasem jest tak, że przez 1,5 dnia dziecko będzie miało temperaturę 37,5 – 38, trochę kataru, sporadyczny kaszel i potem wszystko przejdzie. To są bardzo łagodne objawy, ale koronawirus najczęściej przebiega właśnie w ten sposób. Jedynym charakterystycznym objawem są znaczne zaburzenia węchu oraz smaku i tutaj prawdopodobieństwo zakażenia jest bardzo duże.

Czy wtedy konieczne jest zrobienie dziecku testu na obecność SARS-CoV-2?

W myśl obecnych zasad, z takimi objawami najlepiej zwrócić się do lekarza POZ, który może zlecić wykonanie testu. Gdy objawy są łagodne, może on udzielić teleporady. Szczególnie jeśli to jest starsze dziecko, bo noworodek czy niemowlę nawet w trakcie badania nie jest łatwe do oceny, a ocena teleporadą jest prawie niemożliwa.

Gdy po tych kilku dniach widzimy, że objawy mijają, dziecko czuje się coraz lepiej i można byłoby już je wysłać do przedszkola – to jest czas, kiedy dobrze byłoby wykonać test. Jeżeli jest on ujemny – dziecko może po infekcji od razu wrócić do szkoły/ przedszkola. Jeśli wynik okaże się dodatni, to w myśl obecnych zasad obowiązuje 13 dni izolacji (od pierwszego dnia objawów, przy czym ostatnie trzy dni muszą być całkowicie bezobjawowe). Po tym czasie, na podstawie orzeczenia lekarza POZ, dziecko może wrócić do szkoły.

A jeżeli dziecku nie wykonamy testu, tylko ograniczymy się do izolowania go?

Jeśli przez te 13 dni będziemy dziecko izolować w domu i objawy infekcji ustąpią, to po tym czasie będzie mogło ono wrócić do szkoły.

Czy zależy to od decyzji lekarza?

Dziecko, u którego z jakiegoś powodu nie wykonano testu, nie ma rozpoznania zakażenia SARS-CoV-2 i nie została na niego formalnie nałożona izolacja, więc nie ma konieczności zwalniania z izolacji.

Zostawiając dziecko w domu oczywiście zapewniamy mu opiekę. Czy jednak w tej sytuacji my również powinnyśmy zostać w domu – dla bezpieczeństwa własnego i ludzi, z którymi pracujemy?

Małego chorego dziecka nie można odizolować i pozostawić samego. Nawet jeśli maluch ma COVID-19 a rodzic jest negatywny, chorym dzieckiem trzeba się zaopiekować. I zazwyczaj jest to oczywiste i nigdy się nie spotkałam, aby w tej sytuacji pojawił się jakiś problem.

Rodzic zostaje więc w domu z dzieckiem z infekcją i choć wiem, że nie każdy ma do tego warunki, najlepiej byłoby, żeby na czas trwania infekcji, opiekun i dziecko odizolowali się od reszty domowników. Dzięki temu pozostali członkowie rodziny mogliby normalnie funkcjonować. Oczywiście zachowując obowiązujące procedury, czyli: nosząc maseczki i starając się zachować dystans.

Pamiętajmy, te zasady mamy po to, żeby w sytuacji, gdyby ktoś zetknął się np. z zainfekowanym dzieckiem, być chronionym. Widzimy to w naszej praktyce lekarskiej – te środki ostrożności są skuteczne, jeżeli stosujemy się do podstawowych zasad – jesteśmy bezpieczni.

A przecież osoby dodatnie są wśród nas, choć o tym nie wiemy…

Otóż to. Niedawno na nasz oddział trafiło dwóch nastoletnich chłopców, którzy mieli wypadek na skuterze. Po zbadaniu ich, okazało się, że obaj są zakażeni SARS-CoV-2. Podczas wywiadu wyszło, że godzinę przed tym, jak wsiedli na skuter, byli w sklepie. Nie wiedzieli, że są zakażeni, nie mieli żadnych objawów… Takich sytuacji nie unikniemy. Po to właśnie mamy maseczki i nakaz dystansu.

Co rodzic może zrobić, żeby maksymalnie chronić swoje dziecko?

Przede wszystkim rodzice powinni pamiętać, że nie da się zupełnie wyeliminować ryzyka. To jest niemożliwe. Natomiast podjęte środki ostrożności muszą być adekwatne do sytuacji, rozsądne i konsekwentne.

Wiadomo, że rodzic nie bardzo ma wpływ na to, co dzieje się w szkole. To, co może zrobić, to przede wszystkim nie wysyłać chorego dziecka do placówki – choć to bardziej chronienie innych dzieci, niemniej jest to bardzo ważne.

Druga bardzo ważna sprawa, to zaszczepienie dziecka przeciwko grypie – w ten sposób zmniejszymy liczbę infekcji. Istotne jest też kształtowanie w dzieciach pewnych zasad i odpowiedzialności – np. konieczności mycia rąk. Jednak to wszystko musi być w granicach rozsądku, bo łatwo przesadzić w drugą stronę, czego skutkiem mogą być nerwice czy natręctwa. Trzeba przekazywać proste zasady i wiedzę, że jeśli te zasady stosujemy, jesteśmy bezpieczni. Tak dużo jest przecież nieprawdziwych i nieuczciwych informacji…

Powinniśmy więc zachować spokój i pamiętać, że przy łagodnych objawach u dziecka – poradzimy sobie.

Tak. To, co trzeba uświadomić rodzicom, to fakt, że jeśli nawet dziecko zachoruje na COVID-19, to ze wszystkim możemy sobie poradzić. Jeśli choruje łagodnie, najgorsze, co mu grozi w sensie izolacji w tej chwili, to jest te 13 dni. Łagodne objawy zwykle nie wymagają konsultacji lekarskiej – jeśli dziecko ma np. 38 stopni gorączki, rodzic najczęściej wie, jakie leki przeciwgorączkowe podać. Oczywiście zawsze może zgłosić się do lekarza POZ.

Jeżeli przebieg infekcji jest cięższy, rodzic może przywieźć dziecko do szpitala na oddział chorób infekcyjnych i pediatrii. I nie ma obawy, że jeśli nie ma COVID-19, to może się nim zarazić w szpitalu – izolacja jest pełna. Może trochę uciążliwa – bez towarzystwa, pokoju zabaw, kuchenki oddziałowej, ale dzięki temu jest bezpiecznie.

Pamiętajmy, że dziecko łagodnie chorujące, nie musi i nie powinno trafiać do szpitala. Jego miejsce jest w domu. Rodzic odróżni moment, kiedy z dzieckiem zaczyna dziać się źle i kiedy trzeba wsiąść w samochód i przywieź go na oddział infekcyjny. Tam się nim zajmiemy.

Bookmark the permalink.

Comments are closed.