Uścisk dłoni czy „żółwik”? Epidemiolodzy udowodnili, że tradycyjne powitanie przenosi 10 razy więcej drobnoustrojów
Podawać rękę, a może przywitać się inaczej? To pytanie w obliczu epidemii koronawirusa zaczynają zadawać sobie nawet ci, dla których uścisk dłoni od zawsze był odruchem. Naukowcy przeanalizowali tradycyjne powitanie pod kątem zagrożenia epidemiologicznego już kilka lat temu. Wnioski? Nie pozostawiają wątpliwości: przybijanie „żółwika” jest znacznie bezpieczniejsze niż podawanie dłoni.
Powitanie przez podanie dłoni może przyczynić się do przeniesienia koronawirusa i innych groźnych drobnoustrojów. Dłonie są siedliskiem wirusów i bakterii chorobotwórczych. Codziennie dotykają setek brudnych przedmiotów, a następnie – aż 90 razy dziennie! – twarzy, nosa i ust, skąd patogeny mają już prostą drogę do wnętrza organizmu.
Dlatego właśnie teraz słyszalny zaczyna być głos epidemiologów, którzy od dawna zachęcają do poszukiwania alternatyw dla uścisku rąk. Może to być przybicie „żółwika”, zetknięcie się łokciami bądź wykonanie ukłonu. Zrezygnowanie z tradycyjnego powitania to pierwsza rada, jaką w związku z trwającą epidemią daje dr James Robb – amerykański wirusolog zajmujący się badaniem różnych koronawirusów już od 50 lat. Praktyczne i bardzo konkretne wskazówki z prywatnej korespondencji tego naukowca obiegły niedawno cały świat.
„Żółwik” dużo bezpieczniejszy od uścisku. Eksperyment naukowy
W 2014 roku temat rozprzestrzeniania się drobnoustrojów poprzez uścisk dłoni zbadali dr Sara Mela i dr David Edward Whitworth z Uniwersytetu Aberystwyth w Walii. Wnioski opublikowali w czasopiśmie naukowym „American Journal of Infection Control”. Ich badanie miało charakter eksperymentalny. Obydwoje założyli na dłonie sterylne jednorazowe rękawiczki. Później jedno z nich włożyło rękę do pojemnika z roztworem, w którym znajdowały się bakterie E.coli. W następnej kolejności naukowcy podali sobie ręce i sprawdzili liczbę bakterii przeniesionych z brudnej rękawiczki na czystą.
By mieć porównanie, taki sam eksperyment powtórzyli z przybiciem piątki i „żółwika”. Okazało się, że przybicie piątki przenosi dwa razy mniej, a żółwik aż 10 razy mniej zarazków niż uścisk dłoni.
Higiena to najskuteczniejsza z dostępnych metod profilaktyki
Higieniczna alternatywa dla podania ręki może znacznie zmniejszyć ryzyko zakażenia, ciągle jednak na pierwszym planie pozostaje prawidłowe mycie rąk. Jeśli nie będziemy tego robić często i dokładnie, przed koronawirusem nie ochroni nas nawet bezpieczniejszy sposób powitania.
Dr Albert Vilella, bioinformatyk z Cambridge Epigenetix, przygotował grafikę obrazującą, które obszary na dłoniach nagminnie omijamy podczas mycia. Po macoszemu traktujemy najczęściej kciuka, końcówki palców i przestrzenie między palcami. A to właśnie kciukiem przesuwamy po ekranach smartfonów, które należą do najbardziej zanieczyszczonych przedmiotów codziennego użytku.
Ręce powinniśmy myć przez 15–30 sekund, najlepiej według instrukcji opublikowanej przez Główny Inspektorat Sanitarny. Do pozbycia się zarazków wystarczą ciepła woda i mydło.