Koronawirus

Jak przekonać ludzi do zaszczepienia się przeciw COVID-19? Dziewięć ważnych argumentów

W Polsce ruszyły szczepienia przeciw COVID-19. Wcześniej proces ten rozpoczął się w USA. Władze spodziewają się, iż przed końcem 2021 roku szczepionkę dostanie 20 mln Amerykanów. Preparatem Pfizera już szczepieni są m.in. pracownicy ochrony zdrowia, wkrótce dołączy do niego szczepionka Moderny. Tymczasem czterech na 10 Amerykanów twierdzi, że nie planuje szczepienia. Wątpliwości mają również niektórzy Polacy. Jak przekonać sceptyków? Dziewięć ważnych argumentów.

Wg sondaży, czterech na 10 Amerykanów stwierdziło, że nie planuje szczepienia, chociaż niektórzy dodali, że mogą zmienić zdanie, gdy pojawi się więcej wiarygodnych informacji. Jednak jeśli chodzi o bezpieczeństwo i skuteczność szczepionek, już teraz istnieją liczne dowody, że takie właśnie są. Oto dziewięć argumentów, których można użyć do przekonania sceptyków.

  1. 17 z 22 ekspertów FDA głosowało za dopuszczeniem szczepionki

Wydanie zgody na stosowanie szczepionki oznacza, że korzyści z niej płynące przewyższają ryzyko. Amerykańskie szpitale zaczęły szczepić swoich pracowników preparatem firmy Pfizer/BioNTech w ubiegły poniedziałek, zaledwie w cztery dni po pozytywnej decyzji FDA. Agencja dopuściła preparat na podstawie rekomendacji niezależnego panelu ekspertów naukowych, który przeanalizował dane z badań klinicznych. Taki proces jest standardem w przypadku każdej szczepionki, w tym np. szczepionek przeciw grypie, które Amerykanie otrzymują każdego roku.

Podczas głosowania 17 z 22 ekspertów zgodziło się, że „korzyści wynikające z zastosowania szczepionki Pfizer/BioNTech przewyższają ryzyko u osób w wieku 16 lat i starszych”. Cztery osoby głosowały przeciwko, a jeden z ekspertów wstrzymał się od głosu. Większość członków komisji, którzy wyrazili sprzeciw, stwierdziło, że mają zbyt mało danych dotyczących bezpieczeństwa preparatu u osób w wieku 16 i 17 lat. Jeden nalegał na dodatkowe dwa miesiące badań, które obejmowałyby więcej osób z grup wrażliwych. Jednak żaden nie wspomniał o poważnych obawach dotyczących bezpieczeństwa.

– Głosowałbym na „tak”, gdyby chodziło o osoby powyżej 18 lat – powiedział w komentarzu dla Business Insider dr David Kim, który kieruje działem szczepionek w Departamencie Zdrowia i Opieki Społecznej.

  1. Fakt, że szczepionka powstała szybko nie oznacza, że jest niedopracowana

Latem prezydent Trump sugerował, że szczepionka na koronawirusa będzie dostępna „tuż przed wyborami” – 3 listopada. To stwierdzenie wzbudziło obawy, że firmy farmaceutyczne odczują presję, by pośpiesznie wprowadzać szczepionkę na rynek. Jednak wkrótce po tym oświadczeniu jeszcze we wrześniu dziewięć wiodących firm, w tym Pfizer i Moderna, wydało wspólne oświadczenie, w którym obiecało przedłożyć bezpieczeństwo szczepionki ponad pośpiech w jej wprowadzaniu.

Zobowiązały się do „przedstawienia szczepionki do zatwierdzenia lub zezwolenia na stosowanie w nagłych wypadkach tylko po wykazaniu bezpieczeństwa i skuteczności w badaniu klinicznym III fazy, które zostało zaprojektowane i przeprowadzone w celu spełnienia wymagań ekspertów organów regulacyjnych, takich jak FDA’’.

Firma Pfizer zrezygnowała również z finansowego wsparcia rządu USA, aby uniknąć potencjalnych konfliktów politycznych. I chociaż FDA do oceny skuteczności szczepionki wystarczyłyby wyniki badań opisujące zakażenia u co najmniej 64 ochotników, Pfizer czekał ze złożeniem wniosku o zezwolenie, aż zachorują 94 osoby. Moderna i BioNTech opracowały swoje szczepionki w ciągu kilku miesięcy, ale to nie oznacza, że proces ten był zbyt szybki. Wcześniej najszybciej opracowaną szczepionką była ta przeciwko śwince. Prace nad nią trwały ponad cztery lata.

  1. Badania prowadzono na próbie wyższej niż średnia

Szczepionki na koronawirusa zostały już przetestowane na dziesiątkach tysięcy ochotników, więc naukowcy mają wiedzę na temat reakcji na nie.

Ochotnicy biorący udział w badaniu Moderny otrzymują zastrzyki od marca, a Pfizera od kwietnia. Oba badania są randomizowanymi próbami kontrolnymi, co oznacza, że ​​uczestnicy zostali losowo i przydzieleni do otrzymania szczepionki lub placebo.

Ponadto badania Pfizera i Moderny są prowadzone na próbie wyższej niż średnia. Od 2012 r. średnia próba w trzeciej fazie badań szczepionek liczy ok. 30 tys. uczestników. Tymczasem w przypadku firmy Pfizer przetestowano ponad 43 tys. osób z sześciu krajów i 16 stanów USA. W grupie, która otrzymała szczepionkę odnotowano osiem przypadków COVID-19, a w grupie placebo 162. Stąd sięgający 95 proc. poziom skuteczności szczepionki.

Badania Moderny obejmowały ponad 30 tys. uczestników z 30 stanów USA. Naukowcy opisali 90 przypadków COVID-19 w grupie placebo i pięć w grupie szczepionek, stąd 94,5-proc. skuteczność preparatu. Imponujący wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę, że najskuteczniejsza szczepionka w historii, przeciwko odrze, osiągnęła poziom 97 proc.

  1. Szybkie tempo prac nad szczepionką zawdzięczamy nowoczesnym technologiom

W przeciwieństwie do tradycyjnych szczepionek, te przeciwko COVID-19 opierają się na matrycowym/ informacyjnym RNA (mRNA) – czyli materiale genetycznym wirusa, który instruuje komórki, jakie białka mają wytwarzać. Chińscy naukowcy zsekwencjonowali i opublikowali genom koronawirusa już w styczniu.

– Nie pominęliśmy żadnego kroku mamy po prostu lepszą technologię – mówi Albert Rizzo, dyrektor medyczny American Lung Association. – Dlaczego w XIX wieku przepłynięcie Atlantyku zajmowało dwa tygodnie? Bo trzeba było płynąć łodzią. Teraz można przepłynąć ocean w kilka godzin.

Współzałożyciel BioNTech, Ugur Sahin, opracował ogólny projekt szczepionki przez weekend, a Moderna miała swój po zaledwie dwóch dniach, a Operacja Warp Speed ​​pomogła jej przyspieszyć proces produkcji. Na prace nad szczepionką przekazano firmie 483 mln dolarów, kolejne 472 mln na przyspieszenie badań klinicznych oraz 1,5 miliarda dolarów w ramach zamówienia na 100 milionów dawek.

Pfizer przeznaczył na prace nad szczepionką 2 miliardy dolarów z własnych funduszy – w tym 500 milionów dolarów na sprzęt i 200 milionów na specjalne maszyny, które zamykają mRNA w otoczce lipidowej. Firma testowała wiele pomysłów jednocześnie na wypadek, gdyby któryś nie wypalił. A proces produkcji skróciła o kilka miesięcy, umieszczając mRNA w jednorazowych torebkach zamiast w stalowych pojemnikach.

Obie firmy wytwarzały szczepionki już w trakcie trwania badań klinicznych. Ponadto Pfizer zdecydował się przechowywać po kilka dawek w jednej fiolce w ekstremalnie niskich temperaturach gwarantujących przetrwanie mRNA.

  1. Nad użytym w szczepionce mRNA naukowcy pracują od 30 lat

Szczepionki wykorzystujące technologię mRNA są stosunkowo nowe, ale naukowcy pracują nad nimi od dziesięcioleci.

Naukowcy odkryli mRNA w 1961 r. A 30 lat później firma biotechnologiczna Vical Incorporated we współpracy z ekspertami z Uniwersytetu Wisconsin opracowała metodę wytwarzania mRNA, które będzie instruować komórki, jak wytwarzać określone białka.

W 2005 r. biochemik Katalin Karikó – obecnie wiceprezes BioNTech – odkryła, jak skonfigurować mRNA, by ominąć naturalną odpowiedź immunologiczną organizmu. Jej praca zainicjowała powstanie Moderny, która skupia się wyłącznie na terapiach mRNA. Przed pandemią koronawirusa firma wprowadziła do badań klinicznych osiem szczepionek mRNA, w tym szczepionkę przeciwko grypie.

W 2017 r. Karikó wraz z kilkoma badaczami z BioNTech i Uniwersytetu Pensylwanii wykazała, że szczepionka mRNA chroni myszy i małpy przed wirusem Zika. Nie była więc zaskoczona, kiedy pojawiły się dwie szczepionki mRNA przeciwko COVID-19.

  1. Skutki uboczne po podaniu szczepionki na COVID-19 są łagodne

Długotrwałe skutki uboczne po podaniu szczepionki są mało prawdopodobne. A te krótkoterminowe, na które zwykle zwracają uwagę naukowcy, wydają się łagodne.

Zarówno Moderna, jak i Pfizer badały ochotników przez co najmniej dwa miesiące po drugim zastrzyku (obie szczepionki wymagają dwóch dawek). Nie znaleziono żadnych poważnych problemów.

– Udokumentowane skutki uboczne pojawiają się w ciągu kilku godzin, czasem dni, rzadko tygodni – napisała niedawno na Twitterze Megan Ranney, dyrektorka Brown University Lifespan Center for Digital Health.

Większość uczestników badania Pfizer zgłosiła przejściowe skutki uboczne, w tym: zmęczenie, bóle głowy i ból w miejscu wstrzyknięcia. Osoby poniżej 55. roku życia zgłaszały więcej skutków ubocznych. Natomiast wśród osób w wieku od 18 do 55 lat 4,6 proc. zgłosiło silne zmęczenie po drugim zastrzyku, a 3,2 proc. uciążliwe bóle głowy.

W badaniu Moderny dziewięć na 10 osób, którym podano szczepionkę, odnotowało skutki uboczne, ale były one w większości łagodne lub umiarkowane. 17 proc. zgłosiło poważniejsze skutki uboczne, w tym: ból lub obrzęk w miejscu wstrzyknięcia, gorączkę, ból głowy, zmęczenie, nudności i wymioty.

Zgodnie z dokumentami opublikowanymi przez FDA, skutki uboczne zwykle trwały od jednego do trzech dni. W obu badaniach wyniki były spójne dla wszystkich płci, grup wiekowych, grup etnicznych i rasowych oraz osób z chorobami współistniejącymi.

– Doświadczenia pokazują, że po zatwierdzeniu szczepionki przez FDA rzadko wykrywamy jakiekolwiek nowe poważne czy niespodziewane skutki uboczne – twierdzi dr Noam Tau z Sheba Medical Center.

  1. To, że szczepionki nie podaje się ciężarnym i dzieciom nie oznacza, że jest niebezpieczna

Szczepionka Pfizera nie jest jeszcze podawana kobietom w ciąży i małym dzieciom, ale to z powodu braku danych, a nie problemów z jej bezpieczeństwem. Firma testowała ją na dzieciach od 12 lat do 15 lat, ale próba była zbyt mała, aby określić ryzyko, więc FDA zatwierdziła szczepionkę tylko dla osób powyżej 16 lat. Tymczasem Moderna przetestowała swoją szczepionkę tylko na dorosłych w wieku od 18 lat.

Prowadzenie badań na dzieciach jest trudne z powodów bezpieczeństwa oraz etycznych. Rodzice nie czują się komfortowo, zapisując dzieci do udziału w takich badaniach, a naukowcy wolą najpierw testować szczepionki na nastolatkach. Jednak nie ma powodów, by podejrzewać, że dzieci źle zareagują na preparat.

– Dzieci na ogół dobrze reagują na szczepionki – mówi dr Donna Farber, immunolog z Uniwersytetu Columbia. – Powinny zareagować porównywalnie do młodego dorosłego, a nawet lepiej.

Eksperci oczekują również, że kobiety w ciąży zareagują podobnie. Chociaż nie uwzględniono ich w badaniach, FDA twierdzi, że szczepionkę Pfizera można podawać ciężarnym, jeśli one i ich lekarze uznają, że jest to właściwa opcja.

Pfizer i Moderna planują obserwację kobiet w ciąży, które zdecydują się zaszczepić. W taki sam sposób eksperci ds. zdrowia publicznego ustalili, że szczepionka przeciwko grypie jest bezpieczna dla kobiet w ciąży, które nie brały udziału w badaniach.

FDA ogłosiła również, że nie ma danych, by ocenić, czy szczepionka jest bezpieczna dla osób z obniżoną odpornością. Chociaż badania w trzecim etapie obejmowały ochotników z chorobami współistniejącymi, szczepienie może być mniej skuteczne, jeśli układ odpornościowy pacjenta nie działa prawidłowo.

  1. Badania wykazały podobne działanie szczepionki u osób różnych ras

Badania kliniczne mają swoją czarną kartę w przypadku społeczności kolorowych Amerykanów. Jednak te nad szczepionką przeciwko COVID-19 były prowadzone w sposób bezpieczny na zróżnicowanej etnicznie grupie ochotników. Moderna nawet wstrzymała je we wrześniu, aby dać tym ludziom więcej czasu na podjęcie decyzji.

Pod koniec października aż 37 proc. uczestników badania nie było rasy białej. Ochotnicy pochodzenia latynoskiego stanowili 20 proc. uczestników, a czarnoskórzy 10 proc., natomiast osoby pochodzenia azjatyckiego – 4 proc.

42 proc. uczestników globalnego badania firmy Pfizer nie należało do rasy białej. Wolontariusze pochodzenia latynoskiego stanowili 26 proc. uczestników, czarnoskórzy – 10 proc., Azjaci – 5 proc., a rdzenni Amerykanie – 1,1 proc.

  1. Szczepiąc się na COVID-19, unikamy długotrwałych powikłań

Naukowcy zgadzają się, że znacznie bezpieczniej jest się zaszczepić, niż ryzykować zakażenie koronawirusem, które może mieć bardzo nieprzyjemne skutki długoterminowe.

Lipcowy raport CDC stwierdza, że około jedna trzecia ankietowanych chorych nie wyzdrowiała w ciągu dwóch lub trzech tygodni. Natomiast sierpniowe badanie szacuje, że jeden na 10 pacjentów doświadcza tzw. długiego ogona COVID.

Wiele osób toczy wielomiesięczną walkę ze zmęczeniem, bólami mięśni, trudnościami w oddychaniu, kołataniem serca lub zaburzeniami snu. Niektórzy zgłaszają problemy neurologiczne, w postaci zawrotów głowy, splątania, a nawet majaczenia. Zidentyfikowano też takie objawy, jak: wypadanie włosów i łuszcząca się wysypka. Niektórzy pacjenci zgłaszają również uczucie osłabienia lub zamglenia po wzmożonej aktywności fizycznej – cecha charakterystyczna zespołu chronicznego zmęczenia, choroby, która może trwać kilka lat.

Badanie pacjentów z SARS w Hongkongu wykazało, że 27 proc. spełniało kliniczne kryteria zespołu chronicznego zmęczenia jeszcze cztery lata po chorobie, a SARS i nowy koronawirus mają ok. 80 proc. wspólnego kodu genetycznego. Inne badanie przeprowadzone na 109 pacjentach z SARS w Toronto wykazało, że w rok po wypisaniu z OIOM-u, ponad połowa z nich nie wróciła do pracy z powodu utrzymującego się zmęczenia i osłabienia.

– W środowisku medycznym mówi się o chorobie przypominającej syndrom chronicznego zmęczenia, która może być następstwem COVID-19 – mówi dr Nate Favini, kierownik medyczny przychodni Forward. – Niestety, niewielka grupa osób, może jej doświadczać i to przez lata.

Bookmark the permalink.

Comments are closed.