Marzec 1968: Jak „Wiesław” zgromił w Sali Kongresowej studentów, literatów i syjonistów?
Na ten wiec czekali wszyscy. Tak zwane wydarzenia marcowe 1968 r. rozgrywały się pełną parą, a Władysław Gomułka wciąż milczał. Przemówił wreszcie 19 marca podczas wiecu warszawskiego aktywu partyjnego.
Do najważniejszych wydarzeń Marca ’68 zaliczyć można dwa wydarzenia: zebranie Warszawskiego Oddziału Związku Literatów Polskich z 29 lutego oraz wiec studentów na Uniwersytecie Warszawskim z 8 marca. Pierwsze z nich było reakcją na zawieszenie spektaklu Dziady w reżyserii Kazimierza Dejmka i oznaką oporu części środowiska intelektualnego wobec polityki kulturalnej państwa. Przyczyną drugiego było rozbicie manifestacji studenckiej z 30 stycznia, w wyniku której aresztowano kilkudziesięciu studentów, dwóch zaś (Henryka Szlajfera i Adama Michnika) relegowano z Uniwersytetu Warszawskiego. Pokojowy wiec z 8 marca, brutalnie stłumiony przez milicję, był początkiem manifestacji i strajków okupacyjnych (przede wszystkim studenckich) w największych miastach kraju.
Władysław Gomułka
Wkrótce na nowo odżyła też kampania antysemicka, rozpoczęta jeszcze w 1967 r. przy okazji wojny izraelsko-arabskiej – pod maską walki z „syjonizmem” przeprowadzano bezlitosny atak na przeciwników politycznych znajdujących się jeszcze w partii lub dawniej z nią związanych. Nagonkę na nowo rozpoczął dziennik PAX „Słowo Powszechne”, który 11 marca opublikował artykuł pt. Do studentów Uniwersytetu Warszawskiego, w którym genezy zamieszek szukano w antypolskim spisku Izraela i NRF, prowodyrów zamieszek opisywano zaś jako rodzinne i duchowe potomstwo zbankrutowanych politycznie syjonistów. Kolejne dni przyniosły dalszy ciąg tej kampanii.
19 marca w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki miał odbyć się wiec warszawskiego aktywu partyjnego z udziałem przedstawicieli Biura Politycznego PZPR. Organizatorem wiecu miał być I sekretarz stołecznej organizacji partyjnej Józef Kępa, aktywny uczestnik ówczesnych rozgrywek wewnątrz „przewodniej siły Narodu”. Celem spotkania miało być przedstawienie stanowiska kierownictwa partyjnego wobec wydarzeń ostatnich dni. Przed wiecem odbyło się zebranie Biura Politycznego, w którym wzięła udział czołówka najwyższych dygnitarzy partyjnych. W trakcie dyskusji przeciwko części ostrych stwierdzeń przedstawionych w projekcie wystąpienia Gomułki zaprotestował Edward Ochab, który niedługo potem zrezygnował z zajmowanych przez siebie stanowisk partyjno-państwowych.
Wiec zgromadził ok. trzech tysięcy aktywistów partyjnych z Warszawy – sekretarzy komitetów zakładowych, działaczy organizacji młodzieżowych, ormowców i wojskowych. Za stołem prezydialnym zasiedli członkowie Biura Politycznego i Sekretariatu KC. Na transparentach widniały hasła Precz z agenturą imperializmu – reakcyjnym syjonizmem, Niech żyje towarzysz Gomułka, Żądamy pełnego zdemaskowania i ukarania politycznych wichrzycieli, Wierzymy w Ciebie Wiesławie, Kto za Polską ten za Gomułką, Każdy ma tylko jedną Ojczyznę. Całość wydarzenia transmitowała telewizja i radio. Pojawienie się przywódców partyjnych powitano kilkuminutowymi okrzykami Wiesław, Wiesław. Spotkanie otworzył Józef Kępa, po krótszych wystąpieniach m.in. Edwarda Gierka głos zabrał I sekretarz KC PZPR, Władysław Gomułka.
Marzec 1968 – bunt młodych przeciw dyktaturze
Swoje przemówienie rozpoczął od stwierdzenia, że linia podziałów w czasie ostatnich zajść nie przebiegała wzdłuż linii robotnicy-studenci, ale pomiędzy zwolennikami socjalizmu i jego zajadłymi przeciwnikami – z jednej strony przywódca rozgrzeszał część biorących udział w manifestacjach studentów jako „nieświadomych”, z drugiej zaś przeciwko ich liderom wytaczał najcięższe działa. Następnie przeszedł do omówienia sprawy Dziadów w reżyserii Dejmka, zarzucając temu przedstawieniu celowe przemycanie antyradzieckich treści. Przy tej okazji zaatakował literatów aktywnych w czasie uchwalania rezolucji z 29 lutego. Stefana Kisielewskiego nazwał jaśnie oświeconym wrogiem Polski Ludowej, polemizował też z jego stwierdzeniem o dyktaturze ciemniaków. Szczególnie brutalnie uderzył też w Janusza Szpotańskiego, satyryka skazanego w 1967 r. za napisanie sztuki Cisi i gęgacze, będącej pamfletem wyśmiewającym rządy „Wiesława”:
Kisielewski podjął także na tym zebraniu obronę niejakiego Szpotańskiego, który został skazany na 3 lata więzienia za reakcyjny paszkwil, ziejący sadystycznym jadem nienawiści do naszej partii i do organów władzy państwowej. Utwór ten zawiera jednocześnie pornograficzne obrzydliwości, na jakie może się zdobyć tylko człowiek tkwiący w zgniliźnie rynsztoka, człowiek o moralności alfonsa.
Jego prawdziwe nazwisko brzmi inaczej. Nazywa się on Leon Lech Beynar. Co to za osobnik?
W lipcu 1948 r. Paweł Jasienica został aresztowany w Krakowie. W toku śledztwa udowodniono mu przynależność do bandy „Łupaszki”, do której wstąpił po zdezerterowaniu z Wojska Polskiego i w której pozostawał do sierpnia 1945 r., pełniąc początkowo funkcję adiutanta, a następnie zastępcy dowódcy bandy. Banda ta grasowała na terenach województwa białostockiego, dokonywała z bronią w ręku napadów na posterunki Milicji Obywatelskiej, na placówki Wojska Polskiego i na ludność cywilną podejrzaną o sympatyzowanie z Polską Partią Robotniczą.
W szczególności w śledztwie zebrano dowody wskazujące na to, że Jasienica w kwietniu 1945 r., kierując grupą dokonał napadu na miejscowość Narewkę, podczas którego rozbrojono kilku milicjantów i zrabowano broń z posterunku Milicji Obywatelskiej, zamordowano 4 członków Polskiej Partii Robotniczej i obrabowano spółdzielnię. […]
W toku śledztwa Jasienica przyznał się, że działał w bandzie „Łupaszki” i że dopuścił się zarzuconych mu zbrodni.
W dniu 3 maja 1949 r. śledztwo przeciwko Jasienicy zostało umorzone z powodów, które są mu znane. Został on zwolniony z więzienia.
Należy dodać, że „Łupaszko” i wielu członków jego bandy zostało aresztowanych i skazanych przez sąd na karę śmierci.
Powyższa wypowiedź mówi nie tylko o udziale opozycyjnego pisarza w działalności „bandy” – sugeruje również współpracę z UB, która miała uchronić Beynara przed aresztowaniem. Atak ten bez wątpienia miał zmieszać Pawła Jasienicę z błotem i odebrać mu resztki autorytetu w środowisku.