Zgony z powodu COVID-19 wzrosną w USA do lutego o prawie 80 proc.
Jaki scenariusz napisał instytut IHME dla pandemii koronawirusa w Polsce?
Przypomnijmy, że IHME opracowuje modele rozwoju pandemii na świecie od wiosny. Wtedy szczyt pierwszej fali prognozowano w naszym kraju na 27 – 29 kwietnia. Szacowano, że liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa osiągnie wtedy 72 dziennie, a ostatni przypadek zgonu na COVID-19 nastąpi około 18 czerwca. Łączna liczba ofiar miała sięgnąć 2 tys. 540 osób. Jednocześnie podano, że błąd statystyczny może się wahać w granicach od 14 do 202 zgonów. Z ówczesnej analizy wynikało też, że Polska w krytycznym momencie będzie potrzebować 557 łóżek z respiratorami, więc nie powinniśmy mieć problemów ze sprzętem.
Tymczasem obecna liczba ofiar zakażenia koronawirusem w Polsce to 3 tys. 308 osób. A aktualizowany co tydzień model bardzo różni się od tego opracowanego w kwietniu. Instytut nadal podaje jednak prognozy alternatywne – dotyczące sytuacji powszechnego stosowania maseczek oraz luzowania obostrzeń.
Statystyki Koronawirusa.
Z udostępnionych na stronie IHME wykresów wynika, że 1 lutego przy powszechnym stosowaniu masek, liczba wykrywanych w ciągu doby zakażeń wyniesie ok. 21 tysięcy, a gdyby obostrzenia zostały poluzowane nawet 101 tysięcy. W tym samym dniu dobowa liczba ofiar przy powszechnym stosowaniu masek ma wynieść ok. 190, a w sytuacji poluzowania obostrzeń – nawet ok. 1227.
SZCZYT PANDEMII W POLSCE.
Model wskazuje, że przy poluzowaniu obostrzeń szczyt pandemii koronawirusa przypadnie w Polsce na początku stycznia, a liczba ofiar może wynieść ok. 1746 dziennie.
Instytut prognozuje również ogólną liczby zakażeń włączając osoby, które nie wykonały testu na obecność koronawirusa. Przy poluzowaniu obostrzeń w drugiej połowie grudnia wirusem SARS-CoV-2 może się zainfekować nawet 283 tysiące osób dziennie.
Jeśli chodzi o osoby hospitalizowane, to model określa, że na początku grudnia ich liczba może wynieść ok. 56 tysięcy, natomiast zapotrzebowanie na łóżka z respiratorem ma sięgać ok. 4,7 tysiąca.
W stosunku do prognozy sprzed tygodnia liczba przewidywanych ofiar koronawirusa na 1 lutego 2021 r. wzrasta o ok. 5 tysięcy.
Zgony z powodu COVID-19 wzrosną w USA do lutego o prawie 80 proc.
Liczba przypadków infekcji koronawirusem w Stanach Zjednoczonych zbliża się już do 8 milionów, a liczba zgonów to blisko 218 tysięcy. Model IHME prognozuje, że ich liczba wzrośnie do lutego o 171 tysięcy. USA odnotuje wtedy najprawdopodobniej ok. 389 tys. 87 ofiar śmiertelnych koronawirusa. To wzrost o 78 proc.
Podobnie jak w Polsce, sytuacja epidemiologiczna będzie o wiele lepsza, jeśli wszyscy obywatele zaczną nosić maseczki. W tym wypadku IHME przewiduje do lutego 314 tys. zgonów. Natomiast, jeśli kary za brak maseczki zostaną w USA złagodzone, umrzeć może nawet ponad 477 tys. osób.
Zaktualizowano również prognozę dotyczącą rozwoju pandemii wśród młodszej części amerykańskiego społeczeństwa. Zgonów ma być mniej niż w poprzedniej. Model sprzed kilku dni przewidywał do 1 lutego ok. 395 tys. zgonów osób młodych.
Naukowcy, którzy opracowują modele spodziewają się, że liczba ofiar śmiertelnych kronawirusa w USA zacznie w najbliższym tygodniu lub dwóch rosnąć. Łączą to z opóźnieniem drugiej fali pandemii w stosunku do Europy. Przewidują też, że dzienna liczba ofiar przekroczy w styczniu 2000 osób, nawet jeśli w wielu stanach zostaną ponownie wprowadzone mandaty za brak maseczki w przestrzeni publicznej.
Liczba nowych przypadków COVID-19 wzrosła o ponad 10 proc. w ciągu ubiegłego tygodnia w 35 stanach. Najwięcej odnotowały stany: Arkansas, Illinois, Michigan, Karolina Północna i Ohio. Według danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa od czwartku w USA rejestruje się średnio 52 tys. 345 nowych infekcji dziennie, to o 16 proc. więcej niż w ubiegłym tygodniu.
Najlepszą bronią przeciwko nowemu koronawirusowi będzie szczepionka.
Amerykańscy eksperci do spraw zdrowia są przekonani, że jedynym remedium na pandemię koronawirusa jest szczepionka. Jednocześnie zwracają uwagę, że dążenie do uzyskania odporności stadnej to niebezpieczny pomysł.
– Nie możemy pozwolić wirusowi na niekontrolowane rozprzestrzenianie się społeczeństwie – komentuje dr Thomas Frieden, były dyrektor CDC.
Dr Frieden odniósł się w ten sposób do niedawnych prób promowania odporności stadnej, jako najlepszej odpowiedzi na pandemię.
Szczepionka ma być dostępna w USA do końca roku. Jednak politycy, którzy mają nadzieję na opanowanie kryzysu gospodarczego, „kupili” pomysł na nieograniczoną transmisję wirusa w celu uzyskania odporności populacyjnej.
– Każda infekcja jest potencjalnym zagrożeniem dla innych, ponieważ nawet jeśli czujemy się dobrze i pokonujemy ją bez problemów, możemy zarazić kogoś, kto na nią umrze – mówi dr Frieden. – I to właśnie dzieje się w naszym kraju.
Dr Frieden dodał, że nie da się chronić tylko osób wrażliwych. A nieograniczona transmisja wirusa doprowadziłaby do powtarzających się epidemii, ponieważ nie ma dowodów na to, że osoby zakażone uzyskują trwałą odporność (co przewiduje deklaracja).
Czym jest odporność stadna i jak może pomóc opanować epidemię?
– Koncepcja odporności stadnej naprawdę wywodzi się od szczepionek – zauważa Frieden. – Kiedy zaszczepisz wystarczającą liczbę osób, choroba przestaje się rozprzestrzeniać. Ale musi to być 60, 80 lub 90 proc. populacji, w zależności od rodzaju infekcji.
Stanowisko Friedena podziela Maria Van Kerkhove z WHO, która twierdzi, że brak ograniczeń w rozprzestrzenianiu się wirusa i budowanie odporności stadnej doprowadziłyby do niepotrzebnych zakażeń i zgonów.