Klimatyzacja a koronawirus – kiedy grozi nam infekcja?
Koronawirus SARS-CoV-2 przenosi się drogą kropelkową, a więc głównym nośnikiem patogenów zawartych w ślinie czy wydzielinie z nosa jest powietrze. Wydaje się zatem jasne, że należy zasłaniać nos i usta podczas kaszlu lub kichania. Czy jednak klimatyzacja może sprzyjać rozprzestrzenianiu się koronawirusów w powietrzu? A może lepsza cyrkulacja powietrza ogranicza ryzyko zakażenia?
Czy koronawirus przenosi się przez klimatyzację?
Odpowiedź na pytanie o możliwość roznoszenia koronawirusa przez klimatyzację nie jest jednoznaczna. Osoby przebywające w zamkniętych pomieszczeniach – szczególnie podczas kwarantanny – powinny zadbać o dobrą wentylację. Zaleca się otwieranie okien i wietrzenie mieszkania przy okazji różnych infekcji, nie tylko choroby COVID-19. Wiąże się to z faktem, że kropelki wydostające się z ust i nosa podczas kaszlu czy kichnięcia dłużej utrzymują się w nieruchomym powietrzu. Szybciej opadają one na otaczające powierzchnie przy odpowiedniej cyrkulacji powietrza.
Powyższa zależność może wskazywać na korzystne działanie klimatyzacji w obliczu zagrożenia koronawirusem. Jednak, jak przekazuje U.S. News, sporo zależy od rodzaju klimatyzacji. Jeden z profesorów Uniwersytetu Purdue w USA, Qingyan Chen, zauważył, że niektóre systemy mieszają powietrze z zewnątrz z tym znajdującym się w pomieszczeniu w celu oszczędzania energii. Właśnie taki rodzaj klimatyzacji obwinia się za rozprzestrzenienie koronawirusa na wycieczkowcu Diamond Princess. Tego rodzaju systemy nie są w stanie odfiltrować bardzo małych cząsteczek, w tym koronawirusów.
Według doniesień Gazety Krakowskiej, klimatyzacje wykorzystujące obieg zamknięty lub pół zamknięty nie wydają się zatem idealnym rozwiązaniem w obliczu epidemii koronawirusa. Znajdziemy je w niektórych budynkach, a także na pokładzie części samolotów czy autokarów. Bezpieczniejsza jest klimatyzacja niełączona z innymi pomieszczeniami, która wtłacza powietrze do wnętrza, a następnie usuwa je poza dane pomieszczenie.
Kolejna kwestia to możliwość transmisji koronawirusa na większe odległości pod wpływem klimatyzacji. W normalnych warunkach bezpieczna odległość od osoby zarażonej to już 1–1,5 metra. Sytuacja nieco zmienia się w pomieszczeniu z klimatyzacją, która wymusza ruch powietrza. Przykładem mogą być tu doniesienia o chorym na COVID-19 Chińczyku, który zaraził chorobą współpasażerów autobusu, w którym działała klimatyzacja. Infekcja dotknęła osoby, które siedziały nawet 4,5 m od zarażonego.
Klimatyzacja wysusza powietrze
Odrębną kwestią jest działanie klimatyzacji na układ oddechowy. Powietrze w klimatyzowanych pomieszczeniach staje się suche. Gdy je wdychamy przez dłuższy czas, prowadzi ono do wysuszenia błon śluzowych wyściełających nasze drogi oddechowe. Sucha śluzówka staje się bardziej podatna na podrażnienia oraz infekcje. Może to sprzyjać również wnikaniu do organizmu koronawirusa, który przenosi się drogą kropelkową.
Zwiększona zapadalność na infekcje górnych dróg oddechowych obserwowana jest właśnie u osób pracujących przy uruchomionej klimatyzacji. Pracownicy biurowi wpatrujący się godzinami w monitory mogę w takich okolicznościach dotkliwiej odczuwać suchość śluzówki oka. Metodą pozwalającą na ograniczenie suchości powietrza w pomieszczeniach klimatyzowanych jest stosowanie nawilżaczy powietrza. Sposobem na nawilżanie błon śluzowych jest natomiast dbanie o odpowiednie nawodnienie organizmu.