19 października uczniowie naszej szkoły byli w Dzierżoniowskim Ośrodku Kultury aby obejrzeć przejmujący film ,,Orlęta . Grodno 39 ”.
Obraz Orlęta. Grodno ’39 rozpoczyna się dość ciekawie. Poznajemy żydowskiego chłopca Leona, który codziennie musi walczyć o swoją tożsamość w podzielonej i ksenofobicznej przedwojennej Polsce. Krzysztof Łukaszewicz (odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię) interesująco podbudowuje główny wątek fabularny. Spotykamy kilka postaci drugoplanowych tworzących niewielką społeczność Grodna i okolic. Autor poświęca wystarczającą ilość czasu, żeby zarysować konflikty pomiędzy ONR a komunistami (do których należy starszy brat Leosia), pokazać codzienny znój ciężko pracujących mieszkańców miasta czy walkę członków wspólnoty żydowskiej o spokojną egzystencję.
W przeciągu kilku chwil Leon przechodzi metamorfozę. Z ewoluującego charakterologicznie i fabularnie bohatera przemienia się w milczącego świadka wojny.
Film Orlęta. Grodno ’39 przywodzi na myśl obecną sytuację geopolityczną w naszym regionie. Porównania z wojną w Ukrainie nasuwają się bardzo szybko, a w momencie, gdy autor zaczyna przedstawiać bestialstwo radzieckich żołnierzy, wszystko staje się jasne.
Data premiery filmu „Orlęta. Grodno ‘39” ma wymiar symboliczny. To dzień dokładnie w połowie między 1 a 17 września, pomiędzy rocznicą hitlerowskiej agresji na Polskę a napaścią sowieckiej Rosji, będącą efektem paktu Ribbentrop-Mołotow. Grodno w ciągu niewiele dni stało się ofiarą podwójnej agresji. Najpierw niemieckiej, potem radzieckiej. W filmie pokazano obydwie, lecz ta druga przykuwa większą uwagę. Nie tylko z powodu toczącej się aktualnie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Także dlatego, że – jak zwracają uwagę twórcy – dzieło Krzysztofa Łukaszewicza jest pierwszą produkcją filmową o agresji wojsk sowieckich na Polskę we wrześniu 1939 r.
Najnowsze dzieło Łukaszewicza to film o wojnie, ale nie przede wszystkim o niej. To obraz pokazujący szukanie swojego miejsca w podziałach, swojej tożsamości wobec skrajności budujących nienawiść.
Jednak dziś chyba każdy polski widz ma świadomość, że są codziennością tuż obok, w sąsiednim kraju, w Ukrainie. Obrazy i opowieści z Buczy, Mariupola i wielu innych ukraińskich miejscowości, które od ponad pół roku każdego dnia wypełniają media, jasno uwiadamiają, że to, co działo się w roku 1939 w Grodnie, nie jest zamkniętą przeszłością. Nadal się dzieje.
Przypomina o tym również obecność wśród nas tysięcy uchodźców wojennych z Ukrainy, wśród których ogromną grupę stanowią dzieci. Być może i o nich kiedyś ktoś nakręci film. Jest coś przerażającego w odkryciu, że przez agresję Rosji na Ukrainę nowy film Krzysztofa Łukaszewicza nabrał uniwersalności i ponadczasowości.
Dotyczy to nie tylko pokazanych w filmie sztucznych podziałów między ludźmi, ideologicznego zacietrzewienia, okrucieństwa, bestialstwa, wojennych działań, ale również mechanizmów propagandy, urabiającej miliony ludzi na potrzeby szaleńców i tyranów. Wciąż na nowo przekonujemy się, że są one z całą bezwzględnością stosowane i doskonalone także dzisiaj, z wykorzystaniem najnowszych technologii.
„Orlęta. Grodno ‘39” to film poruszający, a oglądany w kontekście wydarzeń ostatnich miesięcy, skłania do poważnej refleksji i ważnych pytań. Niełatwo po jego obejrzeniu patrzeć na świat z nadzieją, czy choćby tylko z optymizmem. A jednak oglądając go, wciąż warto i trzeba zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście nie ma dla nas, ludzi, ratunku? Czy ten kołowrót napędzany nienawiścią, musi się wciąż obracać? Kto jest w stanie go zatrzymać? Bo na pewno ktoś może to zrobić.